Mogłam się domyślić że dziewczynie po głowie krąży wiele pytań, spotykałam w okolicy, elfów ale jej nie kojarzyłam. Co prawda nie rozglądałam się też specjalnie, a jeśli nawet wychodziłam to raczej trzymałam się na uboczu, do dzisiaj. Przeklęłam kolejny raz moment w którym postanowiłam przed przyjściem do domu napić się w karczmie, najgorsza decyzja jaką podjęłam w ostatnim czasie. Poprawiłam uchwyt na psie którego, nadal niosłam i napierając na drzwi barkiem weszłam do środka. Temu miejscu daleko było do luksusu, jednak spodziewałam się że do tego dziewczyna była przyzwyczajona. Nie znałam żadnego elfa który mieszkał by gdzieś po za dzielnicą robotniczą. Zaczęłam wspinać się po schodach gdy usłyszałam głos elfki, pierwszy komentarz puściłam mimo uszu z prostego powodu, obie na pewno doskonale zdawałyśmy sobie sprawę z tego że jest nieprawdziwy. Zarówno w karczmie, na ulicy, ba! Nawet gdyby zaistniała sytuacja miała miejsce w centrum czy też innej dzielnicy... spodziewałam się że efekt był by ten sam. Nikt nie chce interweniować w sprawy urzędników, może gdybym wróciła do rodzinnej dzielnicy było by inaczej ale to było dla mnie niemożliwe. Otworzyłam drzwi prowadzące na poddasze i pokonałam ostatnie schody kładąc Kenne na kocu, dopiero wtedy odwróciłam się do elfki i wyciągnęłam dłoń.
- Nesta - odparłam z lekkim uśmiechem i zaczęłam zdejmować wierzchnie ubranie, odstawiając w kąt swoje wyposażenie.
Niestety mimo całej tej afery, zostałam bez zajęcy i zapłaty, było mi po prostu przyjąć pieniądze mimo że śmiesznie małe ale mieć święty spokój. Przeszłam przez pokój przesuwając palcami po rosnącym w doniczce niewielkim krzaku i urwałam kilka liści.
- Proszę rozgość się, ja muszę się zając tą raną... - wskazałam ruchem głowy na psa.
Wyjęłam z szafki małe pudełko i przyklękłam przy Kennie żeby opatrzyć nogę.